Jest taki dzień raz w roku, kiedy znikają granice pomiędzy jeźdźcami, kiedy wszyscy niezależnie od tego, czy jeżdżą rekreacyjnie, ujeżdżeniowo, skokowo czy West spotykają się razem, świętują i bawią się wzajemnie. To dzień świętego Huberta, wszyscy jeźdźcy czekają na niego z niecierpliwością przez cały rok.
Z tradycji wynika, że to święto myśliwych, leśników i jeźdźców, jednak każda z tych grup obchodzi to święto po swojemu. Nazwa Hubertus pochodzi od świętego Huberta, pierwsze jego obchody miały miejsce 1444 roku, wydarzenie odbyło się w formie wielkiego polowania.
Obecnie jeździectwo nie ma prawie nic wspólnego z myślistwem więc sposób obchodzenia tego święta mocno się zmienił. Niby gonimy lisa, ale jakby innego. Stajnie w różny sposób organizują sobie ten dzień, niektóre zapraszają na małe zawody skokowe, inni organizują ścieżki huculskie jednak nadal najbardziej popularne jest standardowe gonienie lisa.
Ktoś powie biedny lis…. . Nie, nie o takiego lisa tu chodzi. Lisem jest jeden z uczestników. Przypina mu się lisią kitę do ramienia i wypuszcza przodem na łąkę. Zadaniem pozostałych zawodników jest złapać i przejąć lisią kitę. To wszystko nie jest takie proste, chociaż zabawa jest świetna. Ten, kto złapie, w kolejnym roku zostaje lisem. Gonitwa może trwać kilka lub kilkanaście minut, zależy jak sprytny jest lis.
Gdy warunki atmosferyczne nie sprzyjają niektórzy organizują lisa szukanego. Czyli ktoś ukrywa lisa np. w lesie odpowiednio wcześnie i następnie grupa zaczyna poszukiwania kity.
A jak się ubrać?
To długo wyczekiwane święto, bardzo ważne dla wszystkich, dlatego też wszyscy odpowiednio się do niego przygotowują. Jedni wyjeżdżają na galowo, czyli białe bryczesy, biała koszula i frak. Niektórzy ubierają się w stylu West. W strojach królują brązy, futerka, każdy stara się wyglądać modnie i schludnie. Często hubertusy są łączone przyjeżdżają przedstawiciele różnych stajni z okolicy. Często grupy te ubierają się tematycznie. Nie tylko jeźdźcy są odświętnie ubrani, konie są także specjalnie do tego przygotowane, mają zaplecione grzywy, ogony. Czasami spotykam się z pomalowanymi końmi np. mają namalowany na sobie szkielet. Nie ma specjalnej etykiety hubertusowakiej, tu jedynie może ograniczyć Was wasza wyobraźnia.
Hubertus to nie tylko gonitwa to przede wszystkim okazja do spotkania się, stajnie organizują ogniska, różnego typu imprezy, jest zabawa, śmiech. Jest okazja pogadać z ludźmi, którzy często mają zupełnie inne podejście do jeździectwa niż Wasze, można nawiązać nowe znajomości i przyjaźnie. Czy warto się wybrać? Pewnie, że warto, świetnie spędzony dzień gwarantowany.