W jeździectwie, jak i w każdym innym sporcie zdarzają się momenty zwątpienia. Czasami gdy jesteśmy zamęczeni samymi porażkami lub przeżywamy gorsze momenty w naszym życiu decydujemy się na rezygnacje ze startów, a nawet i całkowicie rezygnujemy z jeździectwa.
Wrócić do jazdy jest bardzo ciężko. Wiem to ze swojego doświadczenia, ponieważ sama zrezygnowałam z koni,kiedy nic mi nie wychodziło, a w szkole i w życiu wszystko szło nie po mojej myśli. Poprawa sytuacji skłoniła mnie jednak do powrotu.
Pewnie zastanawiacie się jaki jest problem w wróceniu do pasji? A wiec, nie jest to takie proste jakby się wydawało. Gdybym wtedy wiedziała, że będzie to takie problematyczne, nie rezygnowałabym. Pierwszą kwestia jest powrót do konia. Po sprzedaży lub rezygnacji z dzierżawy ciężko jest znaleźć coś odpowiedniego dla nas jeszcze raz. Kolejne problemy z kupnem lub znalezieniem idealnego konia na wynajem mogą się ciągnąć tygodniami i na starcie nas zniechęcić. Sama szukałam parę miesięcy konia do dzierżawy. Następnie musimy nadrobić zaległości związane z naszym życiem w stajni. W ciągu roku czy paru miesięcy naszej nieobecności dużo mogło się pozmieniać. Ciężko jest wiec w parę chwil dowiedzieć się o wszystkich nowościach lub zapoznać się z nowymi członkami klubu w którym jeździsz. Tak
zwany regres i spadek formy też jest bardzo demotywujący. Kiedy w najlepszych momentach Twojego jeździectwa osiągałeś super wyniki, musisz pogodzić się z ty, że po długim czasie nie jeżdżenia będziesz musiał zapracować na to jeszcze raz. Z drugiej strony przeżywanie sukcesów ponownie może być satysfakcjonujące. Oczywiście łatwiej jest wrócić do koni jeżeli wspierają nas zaprzyjaźnieni trenerzy i koleżanki ze stajni. Moja trenerka bardzo pomagała mi kiedy zdecydowałam, że znowu będę trenować, tak samo przyjaciele z klubu, którzy oferowali mi pomoc i jazdę na swoich koniach.
Nie chciałabym Was zniechęcać do powrotu do jazdy konnej, jeżeli z niej zrezygnowaliście. Chciałabym Wam tylko pokazać jakie to jest trudne i ciężkie, szczególnie psychicznie. Najbardziej jeżeli porzucenie treningów zostało spowodowane wypadkiem lub śmiercią wierzchowca, wtedy może to być długi proces wymagający cierpliwości i samozaparcia. Lepiej jest wiec nie poddawać się i za wszelką cenę nie porzucać swoich pasji, od razu mówię że nie chodzi mi o sytuacje ekstremalne, w których jesteśmy do tego zmuszeni.
Także powroty nie są łatwą kwestią, jednak uważam że warto jest ponownie zacząć coś co na prawdę kochamy robić. Cieszę się, że udało mi się tego dokonać i życzę Wam tego samego!
Autor: J. Kistowska