Cześć! Mam na imię KASIA i chciałabym opowiedzieć Wam o problemie, z którym boryka się niejeden właściciel konia. ŁYKAWOŚĆ to przypadłość nie do końca zbadana. Jeśli spróbujecie poszukać informacji w Internecie na ten temat, okazuje się, że interpretacji jej jest tyle, co opinii. W swojej dotychczasowej pracy miałam do czynienia z wieloma łykającymi końmi, a nawet u mojego własnego ogiera wykształcił się ten narów.
TAJEMNICZE PRZYCZYNY NAROWU
Łykanie ma różne oblicza: konie opierają GÓRNĄ lub DOLNĄ SZCZĘKĘ (sanki) o żłób, drewniane ogrodzenie lub coś innego, na czym można się oprzeć. Są też konie ŁYKAJĄCE z POWIETRZA. Spotkałam się z przypadkiem konia, który po dłuższym czasie bez łykawki dostawał kolki. Jego brzuch robił się napęczniały, a zęby miał mocno wytarte. Inny koń z kolei stał bez łykawki, łykał i nie kolkował, zęby miał niezniszczone.
Sami widzicie: każdy przypadek należy traktować indywidualnie, dlatego nie ma jednej, złotej rady. Obecnie powstała nowa teoria, że łykanie jest spowodowane nadkwasotą żołądka, a połykane nie jest powietrze, tylko nadmiar wytworzonej śliny. Nie spotkałam się jednak z przypadkiem wyleczenia łykania poprzez podawanie, na przykład kredy, która zmniejszyłaby nadmiar śliny. Jeszcze innym sposobem na pozbycie się tego narowu jest zabieg chirurgiczny. Szansa na udany zabieg jest jednak niewielka, wynosi 50%. Znam konie, u których się udało i takie którym operacja nie pomogła.
MÓJ WŁASNY ŁYKACZ
Mój koń zaczął łykać nagle. Pomimo tego, że starałam się zapewnić mu przyjemne życie, gdzieś popełniłam błąd. Miał mało ruchu (około godzinę dziennie pracy pod siodłem i godzinę na padoku), stał na trocinach. W stajni był też inny łykacz, którego mój koń widział codziennie i być może zaczął go naśladować. Czynników było wiele, trudno jednoznacznie podać przyczynę.
W walce z łykawością zaczęłam od najprostszego.
Zmieniłam mu otoczenie, nie miał już styczności z koniem – łykaczem, spędzał więcej czasu na pastwisku. Niestety, wracając do boksu po jedzeniu, nadal łykał.
Kolejnym krokiem było założenie łykawki. Nie było to jednak dobre rozwiązanie. Jestem jej przeciwniczką. Przyznaję, że działa (koń nie łyka), ale też wyrządza zwierzakowi sporą krzywdę.
W końcu postanowiłam przenieść konia do innej stajni. Myślę, że osiągnęłam sukces. Koń trafił do ludzi, którzy znają problem bo sami mają łykacza.
Mój jak na razie zaprzestał łykania. Stoi na słomie, więc ma zajęcie. Sporo czasu spędza też na pastwisku i nie ma stałego żłobu. Posiłki dostaje w specjalnym żłobie, zawieszanym tylko na czas jedzenia.
INNY SPOSÓB NA ŁYKACZA..
Drugi koń stojący w stajni to gorszy przypadek, łyka od 12 lat. Sposobem było zabranie żłobu, poidła oraz zawieszenie małej kostki soli. Boks ma ułożone gęściej rurki przez co koń nie może oprzeć się o ścianę boksu. Na pastwisku oprócz drewna, dodatkowo zamontowano „pastucha”.
NIE PODDAWAJ SIĘ!
Powstanie tego narowu, jak każdego innego, ma swoją przyczynę. Często wina leży po stronie człowieka, ponieważ trzymamy konie w nienaturalnych warunkach. Założenie łykawki to rozwiązanie siłowe i bolesne dla zwierzęcia, dlatego warto poszukać innych sposobów. Walka z łykawością jest długa i trudna, wymaga sporo wysiłku, mimo wszystko się opłaca.
Polecam. Kasia.